White House Records - Pochwała milczenia - Tekst piosenki, lyrics - teksciki.pl

Pochwała milczenia

White House Records

Poeci

21.10.2014

0

Tekst piosenki
Tau! White House! Poe! Co nie jest do istności, co brak w liczby rzędzie Tym mniemamy milczenie — i jesteśmy w błędzie Pozór go tak osądził, ale pozór zdradny Jest w nim przymiot istotny, jest przymiot dokładny; Zgoła jest rzeczą dobrą, zdatną, pożyteczną Pisarze i gadacze, znam waszą myśl sprzeczną Przecież na was powstanę. Ty, co ci się marzy Ty, co bredzisz, co zmyślasz, czasem ci się zdarzy Że utrudzony krzykiem, którym drugich nudzisz Umilkniesz, a że płochą powieścią nie trudzisz Żeś dał uszom spoczynek, wielbią się słuchacze Oddawaj hołd milczeniu, wy sławni matacze Wy, szalbierze z rzemiosła, wy, zdrajcy z urzędu Profesy dzieł nieprawych, wy, niegodni względu Wy, co słowem, co piórem umiecie kaleczyć Wy, których dziełem, trudem: łgać, zdradzać, złorzeczyć Zbyt poznani, milczycie, a głupi wam wierzy Hipokryty! Wśród waszych wzdychań i pacierzy Zdradne milczenie wtenczas, gdy cnota nie milczy Pod jagnięcym pozorem ukrywa jad wilczy Szarpacze cudzej sławy, dzielni, błąd dociekać Wiecie, jak zdradniej milczeć niźli jawnie szczekać; Wiecie, a cnota jęczy: stąd zasługi tajne Stąd talenta w pogardzie, stąd dusze przedajne Stąd nieszczęście poczciwych, a przeciw naturze Cnota w podłej siermiędze, występek w purpurze Dworaki! w nieprawości wyćwiczeni szkole Wy, co w sztucznej a zdradnej podstępów mozole Kradniecie cały polor, strzeżcie się widoku Maszka, coście przywdziali, patrzających wzroku Nie osłabi, odkryją zdradę omamienia Dusze podłe, nurzcie się w otchłaniach milczenia! (Ignacy!) Trwożliwa jest poczciwość: nie jest jej kunszt głuszyć Jakże ją z zaniedbanych kryjówek wyruszyć? Mógłbyś, Pawle, bo czujesz, choć pełen szkarady Mógłbyś, bo masz czołgaczów, coś wysłał na zwiady Mógłbyś, bo w twoim ręku los prawego człeka; Czegóż się cnota, Pawle, od ciebie doczeka? Milczeniem ją przytłumisz, więc skromna i cicha Nieznajoma u dworów, narzeka i wzdycha Wzdycha nie tak o sobie, bo sobie wystarczy Ale gdy na nią podstęp niegodziwy warczy Gdy wydziera sposobność, aby zdatną była Jęczy, iż ją chcąc nie może, by uszczęśliwiła Niegdyś służyć ojczyźnie hasło było człeka Święte hasło, gdzieżeś jest? Zmilczane od wieka Odgłosie serc poczciwych, niezmazanej duszy Już się o nasze płoche nie obijasz uszy Dobrze milczyć, bo płacą; szukaj wpośród wiela — Jest gmin, ale kto znajdzie w nim obywatela? O wy, których powinność prawdę mówić jawnie Mocnić słowo przykładem dzielnie a ustawnie Milczenie was potępia, gdy myśl świecka trwoży: Świętą śmiałość, bezwzględną, niesie zakon boży Zbyt trwożliwą roztropność nie godzicie z stanem: Znać, czuć, mówić, dać przykład — to jest być kapłanem Milczenie, w skutkach bywasz złe, lecz nie w istocie; Zrzuć barwę, co cię podli, a towarzysz cnocie — W świętym się blasku wydasz. — O świętowymowne Wtenczas, gdy uszy podchlebstw wdziękom niemrowne Uszy pieszczone panów, do pochwał przywykłe Za korzyść biorąc brzęki łudzące i znikłe Słyszą pochwałę zbrodni, jakby cnotą była: Wieleż dzielność milczenia zbrodni poprawiła! (Ignacy!) Zdało się być przęstępne, lecz umysł, co błądził Świętą niemotę z czasem, czym była, osądził Serc niewinnych okraso, skromności i wstydzie Nie daj się szerzyć słowem ku twojej ohydzie Wznoś żądze ku milczeniu, ażeby cię strzegło Mniej od miecza rażonych na placu poległo Niż tych, co w jadzie dzielne, w złych skutkach zamożne Zgubiło jedno słowo, wolne, nieostrożne Niegdyś zbrodnią to było, co dziś żartem mienią Płochość z głupstwem nie znają, co wielbią i cenią: Nieszczęśliwie uwolnion od cnotliwej dziczy Przywykł sprośnym wyrazom słuch czujny, dziewiczy Stąd mlodsze gdy w ubite starszych wchodzą tropy Pełno widziem Mesalin, rzadkie Penelopy Święta niemoto, gdybyś opanować chciała Te usta, z których zbrodnia szkaradna, zuchwala Jak z źródła, gdy obficie w zarazie wytryska Śmie z świętości żart czynić, a z cnoty igrzyska Wznieś porę pożądaną i wiekom pamiętną! Niech zdrajcy, co mądrości znieważyli piętno Piętno właściwe cnocie, którą nienawidzą Niech poznają, co szpecą, i niechaj się wstydzą A jeśli głos wznieść śmieją, daj tego doczekać Niech mają dar mówienia, ażeby odszczekać Milczenie, sprawco myśli! W twoim łonie, żywa Wznosi się, działa, krzewi, poznaje, odkrywa Z twych łożysk buja; wolna od zmyślnej katuszy Wywyższona, poznaje, jaka wielkość duszy; Szuka celu, choć widzi wyższość nad jej silność Nie objęty żądaniem, tłumiący usilność Przecież się lotem wzmaga, a w zapędy płodna Poznaje przyszłą istność, czuje, czego godna "Pochwała Milczenia" - Ignacy Krasicki Czytał: Tau
Tłumaczenie
Brak

Najnowsze teksty piosenek

Sprawdź teksty piosenek i albumy dodane w ciągu ostatnich 7 dni