Słoń (PL) - Odpad - Tekst piosenki, lyrics - teksciki.pl

Polski Rap

Tekst piosenki
[Zwrotka 1] Jestem odpadem, genetycznym błędem, czerwiem Który czerpie radość z cierpień, baraszkując w ścierwie I wiem, że opinie o mnie są tu mierne A sam dobrych raperów widzę mniej niż Stępień Brain Dead, na bezeceństwach hajs zarabiam Sika czerwień, wbijam tasak w twarz jak Kabal Kup mój sextape, z penetracją ciał na hakach I wciąż jestem tak chory, że mój rak ma raka Nikt mnie nie chce, więc mam własny świat w kanałach Własną sektę wyrzutków, czarny klan w bandanach Mów mi maharadża, nocą siadam na gargulcu Wciskam kciuk w oczodół i macam krwiaka mózgu Noszę surdut obszyty w skórę z głów Działam z zaskoczenia jak ukryty w bucie nóż Uderz w stół, a nożyczki ci przebiją dłoń na wylot Każdy twój chamski punchline już kiedyś Słoń nawinął [Refren] Od zawsze wiedziałem kim chcę być jak dorosnę Matkojebco, daj to głośniej Amok, wścieklizna, leci piana z ust Matkojebco, daj na full Banita, wyrzutek, zatrute latorośle Matkojebco, daj to głośniej Martwica, ośmiornica zjada mózg Matkojebco, daj na full [Zwrotka 2] Radioaktywny mutant, stale jestem głodny Jem toksyczne odpady ze starej elektrowni Szlam kapie mi z mordy, konsumuję wszystko Jaja mi się świecą jak jebane kule disco Jest mi w sumie przykro, kobiety mną gardzą Czuję się jak wyrzucony w kąt Miś Colargol Ponadto tirówka mnie nawet nie tknie ręką Bo mój fiut się wije, mlaszcząc jak upośledzony węgorz Serio, raz poznałem miłość z legend Całą noc kochaliśmy się pod gołym niebem I nie wiem gdzie uciekła, nikt tak nagle nie znika Tym bardziej potrącona przez tir samica dzika Ściga mnie policja, węszą wciąż po nocach Żadna kobieta nie jest w stanie mnie pokochać Jak najdzie mnie ochota, trzymam w szafce nóż Jedną ręką walę konia, drugą dźgam się w mózg [Refren] Od zawsze wiedziałem kim chcę być jak dorosnę Matkojebco, daj to głośniej Amok, wścieklizna, leci piana z ust Matkojebco, daj na full Banita, wyrzutek, zatrute latorośle Matkojebco, daj to głośniej Martwica, ośmiornica zjada mózg Matkojebco, daj na full [Zwrotka 3] Smutek w moim życiu ciągnie się jak fraktal Nikt nie kupuje i nie słucha moich nagrań Dzieciństwo to trauma, bo nawet ojciec, matka Chcieli mnie usunąć, ale zwiałem z wiadra Później mój psychiatra sam trafił do czubków Krzyki z jego celi po dziś dzień budzą strach Raz mnie pogłaskał, by pocieszyć mnie po ludzku Więc odgryzłem mu dłoń i wyplułem mu ją w twarz Gram pojebany rap dla strzyg Trzymam kciuki, że ci starą zrucha Jar Jar Binks Łakom sram na pysk, mknąc po bitach jak McLaren A ty jesteś dzieckiem analnego gwałtu w Azkabanie Robię wjazd na banie, podsuwam pomysły Wytnij se na ryju pentagram nożem do pizzy Na kolana dziwki, rządzę tym kurwidołkiem Generał syfilis, operacja chuj ci w mordę [Refren] Od zawsze wiedziałem kim chcę być jak dorosnę Matkojebco, daj to głośniej Amok, wścieklizna, leci piana z ust Matkojebco, daj na full Banita, wyrzutek, zatrute latorośle Matkojebco, daj to głośniej Martwica, ośmiornica zjada mózg Matkojebco, daj na full
Tłumaczenie
Brak

Najnowsze teksty piosenek

Sprawdź teksty piosenek i albumy dodane w ciągu ostatnich 7 dni