Bracia Abram
Rzabka
01.06.2015
78
Rap
Tekst piosenki
To był normalny poranek
Krzysztof znów robił śniadanie
Krystian grał w CS'a
I się cieszył, że ojebie szamkę
Krzyś robił jajko i grzankę
Krystian wolał zjeść kanapkę
Lecz pominął o tym wzmiankę
Bo się szanowali z bratem
Krzysztof lubił i się opchał
Tak jak wczoraj towar opchał
Myśląc to sobie przypomniał
Myślał diling dobra opcja
Krystian znów dostawał baty
Od lepszych od siebie graczy
Podkurwiony krzyczał szmaty
Zapierdole wasze matki!
I tak mijał im poranek
Każdy czuł, że coś się stanie
Każdy poczuł i się stało
Krystianowi stanął
Krzysztof wiedział, że od hery
Kutas brata stał raz kiedyś
Krzyś wziął towar poszedł żeby
Brat nacieszył się z erekcji
Śrut znał blanty nie od wczoraj
Szósty rok już po gibona
Dzwonią ziomy i nie ziomy
Interesy idą w topach
Z twarzy jest parchaty chłopak
Suki nie chcą się z nim kochać
Jest jebanie jak jest koka
Skminił i zaczął dilować
Śrut miał brata
Wołali na niego Kapar
W jego lufce zawsze kapar
Stąd ta ksywa
To morda prawdziwa
I tym razem nie inaczej
Jak podszedł do niego Maciej
Palił z lufki i to nie THC
Maciej spytał: "Co tam?"
Kapar nie widział na oczy
ślina z mordy bluzę kropi
I nie może się wysłowić
Otarł ryjec i się gapi
Pyta: "Ej, szluga dasz mi?"
Marcin na to: "Wypierdalaj!
Niech da Ci Twoja stara!"
Maciej myślał "głupi kretyn"
Jak znów brał szlugi na zeszyt
Odbił, trzeba kupić towar
No bo dzisiaj jebać browar
Śrut już dzwonił do Adama
Znów odbiera jego mama
No i mówi "Tomka nie ma"
Ufa jej, bo go nie ściemnia
Idzie dalej patrzy Michał
Więc Śrut pyta go o towar
Michał zaczął freestylować
Freestylował po niemiecku
Rapował o starej Śruta
że każdemu ciągnie druta
Śrut mu na to: "Zamknij mordę!"
Michał odpowiada: "Dobrze."
Wyjmuje gibony, myśli sobie, teraz ja tu rządzę!
Rzuca dobrze, dam Ci towar, ale najpierw mi obciągniesz
Nagle podjeżdża policja
Są ubrani po tajniacku
Śrut i Michał są w potrzasku
W chuj skupieni, zero wrzasku
Michał nie dał się zaskoczyć
Zawsze ma otwarte oczy
Bardzo pewnym szybkim ruchem
Włożył cały towar w buzię
Policjant musiał to dostrzec
Bo krzyczał: "Otwieraj mordę"
Michał szybko mielił buzią
Przełknął cały czas się krztusząc
Policjant z twarzy jak Chada
Nerwowo mu mordę sprawdza
Śruta łapie jakaś szuja
Śrut chce mu wyjebać luja
Widział, że Michał to połknął
Zdecydował nie pierdolnąć
Dziś chciał przeżyć noc spokojną
Paląc sobie dobre lolo
Ale dzisiaj Bóg nie z nimi
Policjanci mają pały
Krzyczą: "Teraz macie gnoje"
No i biją ich pałami
Ziomów ostro bolą kości
Słyszą wrzask, podnoszą głowy
Idą tam znajome mordy
Krystian z Marcinem są mocni
Bo zwiedzili zakład karny
Za napierdalanie psiarni
Już wiedzieli co się święci
Z bejsbolami siebie pewni
Bez jebania biorą zamach
Dla nich to zwykła zabawa
Śrut się zrywa bez wahania
Odwzajemnia w słuchu tańca
Ostra akcja, szybki oddech
Śrut wyjebał psu dziewiątkę
Na pamiątkę po tej akcji
Śrut opowie przy kolacji
Jak kończą pedały z psiarni
Jak chcą zadrzeć z chłopakami
Pełno takich ostrych akcji
W głowach mają te chłopaki
Mają w kurwę takich akcji
Ola miała niezłe cyce
Niezłą pipę no i chcice
Poszła w melo jak co tydzień
Opierdolić jak codziennie
Dla niej w plener chodzą cwele
Na parkiecie jest jej miejsce
W miniówie jak Paris Hilton
Czuła się najlepszą pizdą
Marcin to stały bywalec
Lubił chodzić tu z towarem
Każdy znał go, no i wiedział
że to ogarnięty dzieciak
No i znała go też Ola
Czasem sprzedawał jej towar
Każdy wiedział, że w jej oczach
Dorywał się do jej krocza
W klubie jeden fajny chłopak
Ola niezadowolona
Ale ostro zapatrzona
Cipa mokra, furczy błona
Zbierała w sobie odwagę
Popalała z lufy trawę
Czuła, że to jest ten facet
Co ją dzisiaj ostro zapnie
Marcin nie byle jebaka
Zawsze wchodził na kozaka
Ola z góry jest przegrana
Ale dzisiaj miała plana
I podbija uhahana, mówi:
"Cześć, co tam Marcinku?"
Marcin widząc to w jej oczach
Prawie czując zapach z krocza
Mówi: "Luzik" i tak chwilę rozmawiali
Coraz bardziej najebani
Im dłużej Olka niepewna
Ale jej cipka wciąż była ciepła
Rzuciła mu się na szyję
Marcin zawahał się chwilę
Odepchnął, szukając wzrokiem
Czy nie widzi każdy ziomek
Bo Marcin się wstydził
Byle taniej pipy
Zrobiła to znowu
No i szepcze mu do ucha
Bardziej pewnie, że zapłaci mu konkretnie
Jak on w dupę ją wyjebie
Nie chciał tego, ale uległ
Wymieniła dobrą sumę
A pieniądze mu nie śmierdzą
Więc ją może jebnąć
Chwilę później chwiejnym krokiem
Razem poszli w stronę kibla
Co się działo dalej ziomuś
Tylko możesz się domyślać
Grube melo, grube spliffy
Suchy towar, mokre cipy
U Krystiana i u Krzycha
Znowu siedziała ekipa
Każdy jak halucynacja
Palił sobie solo blanta
Zbyt wysoka tolerancja
Przez melanże, to rzecz jasna
Do Śruta zadzwonił tata
Nerwowa i spięta gadka
Każdy co tu siedział, wiedział
Jak wygląda sytuacja
Do Śruta znów wpadła psiarnia
To już rutynowa akcja
Śrut nie sezonowa łajza
Nie powstrzyma go zasadzka
Morale ciągle wysokie
Słońce wciąż płonie za oknem
Skład dokańcza palić blanty
Szykują się do wyprawy
Dzisiaj w planach dobre suki
Dużo wódy, w opcji dołki
Nikt tam nie chce
Ale każdy wiedział że może skończyć
Ziomy miały plan na kasę
By wyjebać stąd na zawsze
Do Holandii, palić blanty
No bo każdy lubił blanty
Misja pod przykrywką wódy
Każdy wiedział co ma mówić
Jakby im się nie powiodło
Mieli by prawdziwy horror
Mieli trzy duże walizki
Parę blantów no i whisky
Ubrani na czarno w nocy
Nie chciałbyś się na nich natknąć
Cel 20 mil od chaty
Służy wciąż płonęły blanty
Myśląc, że to blant ostatni
Krystian ciągnął duże machy
Tak jechali i gadali
Wspominali stare czasy
Jak Śrut spadł z mostu do wody
Czy jak bił się za pięć złoty
Jak Krzyś zarobił hajs gruby
I rozjebał go na kurwy
Albo Marcin najebany
Rozpierdolił łeb blachary
Krystian już posmutniał z twarzy
Bo już czuł co się wydarzy
Nieznajomy świat za oknem
Marcin śmieje się jak Joker
Patrząc w oczy mówi "Krystian cwel! Stara się kurwi"
Krystian siedzi i się smuci
Sytuacja go przytłacza
Krzysztof mówi by się uspokoić
No bo trzeba zrobić napad
A co za dużo emocji
To jak zwykle - chuj do dupy
Skupcie mordy, wy pedały
Rzuca Śrutu roześmiany
Wsadź se w dupę tą ironię
Skup się, bo ci wypierdolę
Wiedząc, że się kończy trasa
Niepokoju tych skurwielów
Auto zwalnia, jest u celu
Na największym zadupiu jakie istnieje
Na tych osiedlach, wśród bólu i cierpienia
Dźwięk urywa się znienacka
Krzysiek zgasił przednie światła
Przygotują się chłopaki
żeby nie narobić draki
W wcześniej ustalonym miejscu
Długo czeka już Natalia (pali faje)
Pali faje i rozumie że to w chuj poważna akcja
Między chuj wie którym machem słyszy śmiech, wie co jest grane
Uśmiechnęła się do siebie, bo jej przykro było samej
Krystian już prawie zapomniał ten epizod z samochodu
Krzyczy "Elo!" do Natalii
Na co Marcin mu przywalił
"Zamknij mordę ty idioto!"
Krystian odpowiada: "No co?"
"Twoja stara, gówno, chuju!"
Krystian już nie odpowiedział
Natalię to rozśmieszyło
Zachichotała uroczo
Na Śruta to zadziałało
Bo marzył mu się z nią amor
Przywitali się w skupieniu
Bez zbędnego pierdolenia
Przyodziali kominiary
Czarne spluwy i plecaki
Ich plan wcale nie był trudny
Ale w kurwę ryzykowny
Milę od nich były tory
Po nich jeździły pociągi
Dziś miał jechać taki jeden
Co wiózł forsę pełne torby
Miał zatrzymać się na moment
Taki cymbał mordom ziomek
Każdy wiedział, co ma robić
Wagon miał być oznaczony
Przyczajone skurwysyny
Śrut już całą łapę obgryzł
Moment dobry
Aż zatkało ziomom odbyt
Echo niesie zapach forsy
Aż się trzęsą całe tory
20 metrów od nich ziomy
Obserwują sytuację
Krystian patrzy na Natalkę
I ma w głowie penetrację
Pociąg podjeżdża na stację
Która żadną stacją nie jest
Zatrzymuje się i cichnie
Na jakimś zadupiu w lesie
Postu naszło sporo czasu
Więc nie ruszają od razu
Obgadali resztę planu
Krystian przybił piątkę bratu
Mieli smak na hajs
Pierwsza działała Natalia
Postanowił cały skład
że ona zwiedzie ochroniarza
Wyłoniła się z kryjówki
Chwiejnie podeszła do torów
W ręce miała lek na astmę
I krztusiła się na pozór
Dostrzegli ją ochroniarze
Obcinali ją dokładnie
Powiedziała "Ja mam astmę, proszę, możecie mi pomóc?"
Wymienili spojrzenia
Jeden mówi "Proszę z nami."
Więc się od nich odwróciła
I zaczęła biec nogami
Dwójka za nią popędziła
Trójka została na straży
Wszystko było zgodnie z planem
Nie warto jej lekceważyć
No bo biegła szybciej
Niż ten raper Jacek poczuł frazy
Za nią biegnie dwóch brodaczy
Niespodzianka czeka na nich
Śrut i Krystian z bejsbolami
Każdy cios był w kurwę trafny
Jeden zemdlał od uderzeń
Drugi od bicia pięściami
Nie zdążyli podnieść gardy
Ziomy szybcy jak gepardy
Pozostało trzech na straży
Mieli spluwy, niezłe gnaty
Marcin mówi: "Krystian ty pobiegnij, my cię osłaniamy!"
Krystian wiedział, to podpucha
I miał Marcina za fiuta
Ale mu się nie postawił
Teraz miał ważniejsze sprawy
Zbliżają do celu się ekipą
Strzelaniny chcą uniknąć
Chociaż Krzysiek nie koniecznie
Proponuje zająć miejsce
No i trzema trafieniami
Pozbyć się ostatniej warty
Namierzają trzy, dwa, jeden
Odlicza Natalia a chłopacy (bang bang bang)
Krystian chybił los się skrzywił dla nich
Dwóch upadło jeden strażnik schował się za kamień
Chłopacy w potrzasku
Bo i wiedzą że zadarli z bestią
Bowiem ochroniarz to szycha
Pięc medali za walkę z Żółtkami, oddziały specjalnie
Częściej z gnatem i z kutasem w dłoni
Chłopcy nieświadomi tego
Namierzają i czekają
Aż wychyli się skubaniec
Się wychylił - ROTOTOTOTOTOTO!
Marcin leży i nikt nie może uwierzyć
Strażnik zmienił położenie
Miał zbyt duże doświadczenie
W boju, Krzysztof mógłby dobrze w żyłę strzelić
Trudniej go postrzelić
Marcin leży, krwawi
Natalia zakłada opatrunek
Marcin nic nie mówi
Chuj wie czy nie umie, czy nie może
A adrenalina robi swoje
Ale ani jeden z nich, ani jeden z nich
Nie żałuje że na to poszedł
Minęło mniej niż parę chwil
Coś wybuchło i Krzyś stracił nogę
To był granat
Strażnik w pociągu miał granat
I nie jeden
Ale rzucił jeden
I gdy wybuchł biegiem do nich podszedł
Krystian dostał w mordę
Chociaż nie wiadomo czy stanęło jego serce
Czy po prostu zamknął oczy
Jak to dalej się potoczy
To nie trzeba się domyślać
Egzekucja na trzech kumplach, a Natalia prysła
Tłumaczenie
Brak
Najnowsze teksty piosenek
Sprawdź teksty piosenek i albumy dodane w ciągu ostatnich 7 dni