Rzabka - Bracia Abram - Tekst piosenki, lyrics - teksciki.pl

Bracia Abram

Rzabka

01.06.2015

69

Rap

Tekst piosenki
To był normalny poranek Krzysztof znów robił śniadanie Krystian grał w CS'a I się cieszył, że ojebie szamkę Krzyś robił jajko i grzankę Krystian wolał zjeść kanapkę Lecz pominął o tym wzmiankę Bo się szanowali z bratem Krzysztof lubił i się opchał Tak jak wczoraj towar opchał Myśląc to sobie przypomniał Myślał diling dobra opcja Krystian znów dostawał baty Od lepszych od siebie graczy Podkurwiony krzyczał szmaty Zapierdole wasze matki! I tak mijał im poranek Każdy czuł, że coś się stanie Każdy poczuł i się stało Krystianowi stanął Krzysztof wiedział, że od hery Kutas brata stał raz kiedyś Krzyś wziął towar poszedł żeby Brat nacieszył się z erekcji Śrut znał blanty nie od wczoraj Szósty rok już po gibona Dzwonią ziomy i nie ziomy Interesy idą w topach Z twarzy jest parchaty chłopak Suki nie chcą się z nim kochać Jest jebanie jak jest koka Skminił i zaczął dilować Śrut miał brata Wołali na niego Kapar W jego lufce zawsze kapar Stąd ta ksywa To morda prawdziwa I tym razem nie inaczej Jak podszedł do niego Maciej Palił z lufki i to nie THC Maciej spytał: "Co tam?" Kapar nie widział na oczy ślina z mordy bluzę kropi I nie może się wysłowić Otarł ryjec i się gapi Pyta: "Ej, szluga dasz mi?" Marcin na to: "Wypierdalaj! Niech da Ci Twoja stara!" Maciej myślał "głupi kretyn" Jak znów brał szlugi na zeszyt Odbił, trzeba kupić towar No bo dzisiaj jebać browar Śrut już dzwonił do Adama Znów odbiera jego mama No i mówi "Tomka nie ma" Ufa jej, bo go nie ściemnia Idzie dalej patrzy Michał Więc Śrut pyta go o towar Michał zaczął freestylować Freestylował po niemiecku Rapował o starej Śruta że każdemu ciągnie druta Śrut mu na to: "Zamknij mordę!" Michał odpowiada: "Dobrze." Wyjmuje gibony, myśli sobie, teraz ja tu rządzę! Rzuca dobrze, dam Ci towar, ale najpierw mi obciągniesz Nagle podjeżdża policja Są ubrani po tajniacku Śrut i Michał są w potrzasku W chuj skupieni, zero wrzasku Michał nie dał się zaskoczyć Zawsze ma otwarte oczy Bardzo pewnym szybkim ruchem Włożył cały towar w buzię Policjant musiał to dostrzec Bo krzyczał: "Otwieraj mordę" Michał szybko mielił buzią Przełknął cały czas się krztusząc Policjant z twarzy jak Chada Nerwowo mu mordę sprawdza Śruta łapie jakaś szuja Śrut chce mu wyjebać luja Widział, że Michał to połknął Zdecydował nie pierdolnąć Dziś chciał przeżyć noc spokojną Paląc sobie dobre lolo Ale dzisiaj Bóg nie z nimi Policjanci mają pały Krzyczą: "Teraz macie gnoje" No i biją ich pałami Ziomów ostro bolą kości Słyszą wrzask, podnoszą głowy Idą tam znajome mordy Krystian z Marcinem są mocni Bo zwiedzili zakład karny Za napierdalanie psiarni Już wiedzieli co się święci Z bejsbolami siebie pewni Bez jebania biorą zamach Dla nich to zwykła zabawa Śrut się zrywa bez wahania Odwzajemnia w słuchu tańca Ostra akcja, szybki oddech Śrut wyjebał psu dziewiątkę Na pamiątkę po tej akcji Śrut opowie przy kolacji Jak kończą pedały z psiarni Jak chcą zadrzeć z chłopakami Pełno takich ostrych akcji W głowach mają te chłopaki Mają w kurwę takich akcji Ola miała niezłe cyce Niezłą pipę no i chcice Poszła w melo jak co tydzień Opierdolić jak codziennie Dla niej w plener chodzą cwele Na parkiecie jest jej miejsce W miniówie jak Paris Hilton Czuła się najlepszą pizdą Marcin to stały bywalec Lubił chodzić tu z towarem Każdy znał go, no i wiedział że to ogarnięty dzieciak No i znała go też Ola Czasem sprzedawał jej towar Każdy wiedział, że w jej oczach Dorywał się do jej krocza W klubie jeden fajny chłopak Ola niezadowolona Ale ostro zapatrzona Cipa mokra, furczy błona Zbierała w sobie odwagę Popalała z lufy trawę Czuła, że to jest ten facet Co ją dzisiaj ostro zapnie Marcin nie byle jebaka Zawsze wchodził na kozaka Ola z góry jest przegrana Ale dzisiaj miała plana I podbija uhahana, mówi: "Cześć, co tam Marcinku?" Marcin widząc to w jej oczach Prawie czując zapach z krocza Mówi: "Luzik" i tak chwilę rozmawiali Coraz bardziej najebani Im dłużej Olka niepewna Ale jej cipka wciąż była ciepła Rzuciła mu się na szyję Marcin zawahał się chwilę Odepchnął, szukając wzrokiem Czy nie widzi każdy ziomek Bo Marcin się wstydził Byle taniej pipy Zrobiła to znowu No i szepcze mu do ucha Bardziej pewnie, że zapłaci mu konkretnie Jak on w dupę ją wyjebie Nie chciał tego, ale uległ Wymieniła dobrą sumę A pieniądze mu nie śmierdzą Więc ją może jebnąć Chwilę później chwiejnym krokiem Razem poszli w stronę kibla Co się działo dalej ziomuś Tylko możesz się domyślać Grube melo, grube spliffy Suchy towar, mokre cipy U Krystiana i u Krzycha Znowu siedziała ekipa Każdy jak halucynacja Palił sobie solo blanta Zbyt wysoka tolerancja Przez melanże, to rzecz jasna Do Śruta zadzwonił tata Nerwowa i spięta gadka Każdy co tu siedział, wiedział Jak wygląda sytuacja Do Śruta znów wpadła psiarnia To już rutynowa akcja Śrut nie sezonowa łajza Nie powstrzyma go zasadzka Morale ciągle wysokie Słońce wciąż płonie za oknem Skład dokańcza palić blanty Szykują się do wyprawy Dzisiaj w planach dobre suki Dużo wódy, w opcji dołki Nikt tam nie chce Ale każdy wiedział że może skończyć Ziomy miały plan na kasę By wyjebać stąd na zawsze Do Holandii, palić blanty No bo każdy lubił blanty Misja pod przykrywką wódy Każdy wiedział co ma mówić Jakby im się nie powiodło Mieli by prawdziwy horror Mieli trzy duże walizki Parę blantów no i whisky Ubrani na czarno w nocy Nie chciałbyś się na nich natknąć Cel 20 mil od chaty Służy wciąż płonęły blanty Myśląc, że to blant ostatni Krystian ciągnął duże machy Tak jechali i gadali Wspominali stare czasy Jak Śrut spadł z mostu do wody Czy jak bił się za pięć złoty Jak Krzyś zarobił hajs gruby I rozjebał go na kurwy Albo Marcin najebany Rozpierdolił łeb blachary Krystian już posmutniał z twarzy Bo już czuł co się wydarzy Nieznajomy świat za oknem Marcin śmieje się jak Joker Patrząc w oczy mówi "Krystian cwel! Stara się kurwi" Krystian siedzi i się smuci Sytuacja go przytłacza Krzysztof mówi by się uspokoić No bo trzeba zrobić napad A co za dużo emocji To jak zwykle - chuj do dupy Skupcie mordy, wy pedały Rzuca Śrutu roześmiany Wsadź se w dupę tą ironię Skup się, bo ci wypierdolę Wiedząc, że się kończy trasa Niepokoju tych skurwielów Auto zwalnia, jest u celu Na największym zadupiu jakie istnieje Na tych osiedlach, wśród bólu i cierpienia Dźwięk urywa się znienacka Krzysiek zgasił przednie światła Przygotują się chłopaki żeby nie narobić draki W wcześniej ustalonym miejscu Długo czeka już Natalia (pali faje) Pali faje i rozumie że to w chuj poważna akcja Między chuj wie którym machem słyszy śmiech, wie co jest grane Uśmiechnęła się do siebie, bo jej przykro było samej Krystian już prawie zapomniał ten epizod z samochodu Krzyczy "Elo!" do Natalii Na co Marcin mu przywalił "Zamknij mordę ty idioto!" Krystian odpowiada: "No co?" "Twoja stara, gówno, chuju!" Krystian już nie odpowiedział Natalię to rozśmieszyło Zachichotała uroczo Na Śruta to zadziałało Bo marzył mu się z nią amor Przywitali się w skupieniu Bez zbędnego pierdolenia Przyodziali kominiary Czarne spluwy i plecaki Ich plan wcale nie był trudny Ale w kurwę ryzykowny Milę od nich były tory Po nich jeździły pociągi Dziś miał jechać taki jeden Co wiózł forsę pełne torby Miał zatrzymać się na moment Taki cymbał mordom ziomek Każdy wiedział, co ma robić Wagon miał być oznaczony Przyczajone skurwysyny Śrut już całą łapę obgryzł Moment dobry Aż zatkało ziomom odbyt Echo niesie zapach forsy Aż się trzęsą całe tory 20 metrów od nich ziomy Obserwują sytuację Krystian patrzy na Natalkę I ma w głowie penetrację Pociąg podjeżdża na stację Która żadną stacją nie jest Zatrzymuje się i cichnie Na jakimś zadupiu w lesie Postu naszło sporo czasu Więc nie ruszają od razu Obgadali resztę planu Krystian przybił piątkę bratu Mieli smak na hajs Pierwsza działała Natalia Postanowił cały skład że ona zwiedzie ochroniarza Wyłoniła się z kryjówki Chwiejnie podeszła do torów W ręce miała lek na astmę I krztusiła się na pozór Dostrzegli ją ochroniarze Obcinali ją dokładnie Powiedziała "Ja mam astmę, proszę, możecie mi pomóc?" Wymienili spojrzenia Jeden mówi "Proszę z nami." Więc się od nich odwróciła I zaczęła biec nogami Dwójka za nią popędziła Trójka została na straży Wszystko było zgodnie z planem Nie warto jej lekceważyć No bo biegła szybciej Niż ten raper Jacek poczuł frazy Za nią biegnie dwóch brodaczy Niespodzianka czeka na nich Śrut i Krystian z bejsbolami Każdy cios był w kurwę trafny Jeden zemdlał od uderzeń Drugi od bicia pięściami Nie zdążyli podnieść gardy Ziomy szybcy jak gepardy Pozostało trzech na straży Mieli spluwy, niezłe gnaty Marcin mówi: "Krystian ty pobiegnij, my cię osłaniamy!" Krystian wiedział, to podpucha I miał Marcina za fiuta Ale mu się nie postawił Teraz miał ważniejsze sprawy Zbliżają do celu się ekipą Strzelaniny chcą uniknąć Chociaż Krzysiek nie koniecznie Proponuje zająć miejsce No i trzema trafieniami Pozbyć się ostatniej warty Namierzają trzy, dwa, jeden Odlicza Natalia a chłopacy (bang bang bang) Krystian chybił los się skrzywił dla nich Dwóch upadło jeden strażnik schował się za kamień Chłopacy w potrzasku Bo i wiedzą że zadarli z bestią Bowiem ochroniarz to szycha Pięc medali za walkę z Żółtkami, oddziały specjalnie Częściej z gnatem i z kutasem w dłoni Chłopcy nieświadomi tego Namierzają i czekają Aż wychyli się skubaniec Się wychylił - ROTOTOTOTOTOTO! Marcin leży i nikt nie może uwierzyć Strażnik zmienił położenie Miał zbyt duże doświadczenie W boju, Krzysztof mógłby dobrze w żyłę strzelić Trudniej go postrzelić Marcin leży, krwawi Natalia zakłada opatrunek Marcin nic nie mówi Chuj wie czy nie umie, czy nie może A adrenalina robi swoje Ale ani jeden z nich, ani jeden z nich Nie żałuje że na to poszedł Minęło mniej niż parę chwil Coś wybuchło i Krzyś stracił nogę To był granat Strażnik w pociągu miał granat I nie jeden Ale rzucił jeden I gdy wybuchł biegiem do nich podszedł Krystian dostał w mordę Chociaż nie wiadomo czy stanęło jego serce Czy po prostu zamknął oczy Jak to dalej się potoczy To nie trzeba się domyślać Egzekucja na trzech kumplach, a Natalia prysła
Tłumaczenie
Brak

Najnowsze teksty piosenek

Sprawdź teksty piosenek i albumy dodane w ciągu ostatnich 7 dni