Szklana pułapka

[Zwrotka 1: Nosk] Chyba czas się zabrać, chyba tracę siłę bo Jakoś słabo mi idzie po pierwszych kawałkach Całkiem możliwe, że nie spiszę nowych linijek Póki te stare nie ujrzą światła, mój organizm się domaga U mnie starać się to standard i gdzieniegdzie to trafia To dla was ta kontrabanda, przyszedł czas na sprawdzian I choćby to była mydlana bańka dalej Robię rap, głos mi mówi szalej Zatem kładę słowa, kolejność dowolna Dostarczając kolejną porcję wrażeń Nie odmówię gdy ktoś zapyta Albo poprosi o dokładkę Zamiast ryby podzielę sample Rozmnożę słowa, bo tyle potrafię To nie patrzenie w kule szklane, ale jeszcze czas pokaże Co przyniosę do przyszłości, teraz potrenujmy razem [Refren: Nosk] Daj mi tusz i kartkę Chwila i się znajdziesz W szklanej pułapce ty, ja i te sample Stworzymy jedność jak polityka - kradzież Chyba wiesz, że siedzimy w tym razem [Zwrotka 2: Nosk] Czasem coś mi nie pasuje, ale popatrz na to z bliska Jestem czarną owcą, czy to czarne są pastwiska Może to fatum jako bonus do nazwiska Może Nosk to sposób żeby złapać dystans I mimo że mi odradzali, to dalej ślepo idę po swoje Z opaską na oczy jak temida, nie muszę kierować się wzrokiem U mnie słuch to wszystko, wiem, bez niego bym zniknął Choć widzę u innych ludzi tę ich półprzeźroczystość I sam często tracę kontur w walce, ale nigdy całkiem O swoje cenne marzenia, czyniąc je bardziej namacalne To jeszcze nie jest to, ale wiem, że jestem na dobrej drodze Bo uparcie to robię, nie będąc osłem i nie zniknę jak w bermudzkim trójkącie Coś lata dalej za mną, jak kruk za Edgarem Gówno nie daje spać w nocy, później w dzień nagrywać każe A do mojej prostej mordy, piękne doszły cienie w HD Wyglądam jak Fester Adams przez to całe zamieszanie, ale [Refren]