Patrz Pod Nogi

Tak to znowu Mart tutaj lata jak nikt Więc lepiej zejdź z drogi albo dawaj mi kwit Cała sala na kolana kiedy wpadam na bit Jak się nie zgadzasz jak Pudzian Band dawaj na ring Jestem jak Muhhamad Ali minus Parkinson Więc nie dziwne że dostajesz dużo punchy w nos Tak naprawdę nie chcę mi się walczyć Chyba wolę iść z kumplami odpalić bro Lecz wciąż kocham tequilę, a ona kocha mnie Choć przez ten romans to połowa konta poszła się jebać Real talk a nie hiperbola Kielon za kielonem piję aż nie widzę co jak Moje życie jest jak sitcom, śmiej się razem z nami Jak życie to wyścig szczurów to biegnę jak pojebany Choć chciałem być inny, lecz mi to nie wyszło Moje myśli na papierze jakbym pisał introspektywną płytę Wciąż jestem real lyricist A to twoje tanie gówno, ty idź mi z tym To jest bitewny rap, tylko punche punche punche Więc latam oryginalnie na głowami każdej z kalek Moje slow flow tu wyprzedza czas to paradoks Jak ten low blow, walnie cię w pas - bye bye szmato Kłopot? Jak nie ja to inni to załatwią Tylko winni się tłumaczą więc przyjdę na proces z kartką Frajernia wykończona Palę majka jakbym sobie do jointa dosypał prochy Michaela Jacksona Piraci nadchodzą więc bandera wywieszona Czaszka i kości to wszystko co zostaje po wrogach Ubrany niechluje ale rymy to klasa Lepiej nie przekraczaj granic jakbyś przybył do miasta bo Mam patrzenie na świat krzywe jak usta Mona Lisy Plus mam odchyły jak kutas onanisty Swagometr poniżej zera Za to ty jak patrzysz w lustro to widzisz odbicie geja Nie jesteś twardzielem mówią za ciebie promile Zanim wygrasz prędzej zobaczę na niebie kosmitę Potrzebują bohatera jak Bonnie Tyler Mogę ci obić maskę nawet jak nie jesteś KaeN Co się plujesz, po prostu zwykle nie mam co robić Nigdy się nie zamykam jak sklep całodobowy Mówią że mam słabe plecy, po części to prawda Bo nie chce mi się ćwiczyć, są jak PD - słaba partia Lecz jak nagrabisz sobie Będę wlókł twoje zwłoki po betonie, to nazywam martwym ciągiem