01.01.2013
99
Rap
Tekst piosenki
[Verse 1]
Nie ma nikogo, nikogo, do kogo się odezwać
Ta pustka, puste autobusy, puste miejsca
Umieram, dosłownie- właściwie mnie już nie ma
Nie mam nic, nic, co można by pozbierać
Święta- nie święta, weekendy- nie weekendy
Zamknięty siedzę sam tu nikomu niepotrzebny
Taki bezużyteczny, to wszystko mnie przytłacza
Praca? Jaka praca? Nie ma pracy. Jaki awans?
Dla was poszedłem do tej pojebanej szkoły
Zaszkodziła mi, bo wiem, że będę bezrobotny
Dyplomy? Dyplom- ja już nawet się nie łudzę
Bo ujebałem testy, egzaminy próbne
Mam to w dupie, kurwa wiem, wiem, że jestem nikim
Słyszałeś to nie raz, wiem, że byłeś bity
Bezsilny, ślady sine, posiniaczone oczy
Chodziłeś na bulwary i myślałeś chuj wie o czym
O tym, żeby skoczyć, stawałeś na krawędzi
Dzielił Cię dosłownie jebany krok od śmierci
Tabletki? To cud, że nie przedawkowałeś
ćpałeś to, dzień w dzień się tym odurzałeś
Nie pomyślałeś o tym, że to mogło Cię zabić?
Masz za nic swoje życie, ha, jesteś pojebany
Chodziłeś do psychiatry. Diagnoza- jesteś chory
Niepogodzony z faktem chcesz ze sobą skończyć
Jebane psychotropy, dla niej się chcesz wyleczyć
Dla niej rzuciłeś ćpanie, ale ona z nim niestety- albo stety
No kurwa, co z Ciebie za mężczyzna?
Przez fenacktil nie staje Ci, czujesz się jak pizda
Twoja była powiedziała Ci, że jesteś słaby w łóżku
Uwierzyłeś- nie pamiętasz,co raz było po południu?
że ruchałeś ją, nie chciała, żebyś przestał
No a w skutku na autobus się spóźniła
Bała się powiedzieć ojcu, że jest u Ciebie w domu
I że właśnie ją zruchałeś
Kochałeś ją, do siostry zawiózł ją Twój dziadek...
Załamałeś się po tym, jak ta szmata Cię zdradziła
Zawładnęła Twoim życiem ta jebana kodeina
Anita i Łukasz wyciągają Cię z bagna
Ale nadal potrzebne Ci są leki i psychiatra
Psychiatrykiem znów grozi Ci ten głupi skurwysyn
Nie zabijaj się, na Boga, masz jeszcze po co żyć!
Musisz być twardy jak gówno po tramalu
Nie załamuj się, zobacz, pokonałeś nałóg
Narkus, tak, tak Ciebie nazywali
Wytykali Cię palcami, Ty żyletą swojej mamy
Skalpy ściągałeś im od głowy, aż do pasa
Kutasy ucinałeś, po czym zacząłeś je wkładać
Wsadzać dziwkom, wsadzać swoim byłym
Od waginy do odbytu ujebanej głowy szyi
Te skurwysyny, dziwki spekulują na mój temat
Ja zerżnę, poćwiartuję i wpierdolę Cię do pieca
Lub do piekarnika, bo piec mam olejowy
Dziadek ma na węgiel, ale węgiel drogi
Twoje nogi, tułów, ręce nadadzą się na opał
Na rozpałkę Twoje włosy a na bigos Twoja głowa
A ja będę ją gotował, prawie jak Boczek z Kiepskich
Bigos na świńskim ryju? Mój będzie na kurewskim
Kreski wciągałem na komisa z anatomii
Na amfetaminie zaliczyłem, nie przespałem nocy
Jak będę Ciebie robił, to ta wiedza mi się przyda
Nie wydawaj z siebie pisków, kiedy będę Cię zapinać
Kiedy będę Ci wciskać pod paznokcie pineski
To nie chcij, żeby za bardzo się nakręcił
Wierz mi, skurwysynku lepiej stąd uciekaj
Bo przybije Ci gwoździem kutasem do drzewa
Będę do Ciebie strzelał z pistoletu na gwoździe
Na koniec wysmaruje Twoją dupę miodem
że głodne niedźwiedzie, niedożywione misie
Wyliżą Cię, a potem wyruchają w tyłek
Ha nekrofilia, zruchają Cię i zjedzą
Mięso- KND- daje je niedźwiedziom
Ciemność szatan, ciemna strona mocy
Głosy w mojej głowie każą mi ze sobą skończyć
Modły, modlitwy, nic już nie pomaga
Czułem się, bo szatan tak mi właśnie kazał
Nienawidzę świata, masz mnie za wariata?
Zabije się zaraz i czy będziesz płakać?
Ja to psychopata, no bo choroba Bleulera
Nie doznałem szczęścia, nie chce więcej łez
Dlaczego mnie skreślasz i się ze mnie śmiejesz?
Nie wiesz jak to boli, dla zdrowych jestem
Zerem, gównem, właśnie tak...
Tłumaczenie
Brak
Najnowsze teksty piosenek
Sprawdź teksty piosenek i albumy dodane w ciągu ostatnich 7 dni