Dixon37 - Rap vs. hajs - Tekst piosenki, lyrics - teksciki.pl

Polski Rap

Tekst piosenki
[Verse 1: Kafar] Nawet jeśli kiedyś nie będę miał co jeść Jeśli nawet kiedyś nie będę mówił cześć Niektórym osobom tym, że jestem sobą I chuj mnie obchodzi co niektórzy robią Sprzedają się, wielkie miłości umierają Przyjaźnie zużywają i to pod wpływem chwili Bo tak obrzęku styli wszystko się tu zmienia Takie życie brat, bo takie te osiedla Mimo wszystko my nie zamierzamy przestać Nasz rap jest czymś co nas odzwierciedla Nasz rap ponad syf, który widzisz w mediach Sam dobrze wiem jak hajs uzależnia Tych paru chwil co w środku serca Za żadne skarby przenigdy nie sprzedaj Wtedy już nic tego ci nie da Wtedy zobaczysz co to jest bieda Pustka, rozdarcie helu pafeta Psychika pęka dalej skok z piętra Przestań Dix dla ogarnięcia Ty zacznij żyć i to od dziś Dla wszystkich tych co robią to dla ciebie [Verse 2: Rest] Chcesz naprawiać świat wiesz zacznij od siebie Każdy z nas gdzieś tam ma upragnione marzenie Być kimś, być sobą ciągle w to wierzę Mój pracy owoc powstaje całodobowo na papierze Kolejna zwrota, z niej floty nie ma, szkoda Nie wiem, ważne, że czerpię radość, czuję spełnienie I wbrew pozorom dla niektórych to jest problemem Pochłonął ich ten biznes, sprzedają siebie Mają furę, komórę, dupę, no prawie jak w niebie Lecz kiedy słońce zachodzi to męczy ich sumienie Patrzą na gwiazdy, pytają Boga czy to złudzenie Mają wszystko co chcieli wszystko to mają za monetę Dopiero czas im dziś pokazał co najważniejsze Nie złoto, srebro, platyna, a dusza i serce Bez tego kim byś tu nie był to życie to będzie piekłem Więc pamiętaj, że pieniądze to nie szczęście [Chorus: Rest] Ty masz hajs to go kitraj Ja mam rap nie od dzisiaj Wy liczcie dalej mamonę My na osiedlach kolejny projekt [Verse 3: Kulfon] To wygląda tak Dixon maniak Atak na track i powstaje sto-sto procent rap Chodź zjaramy zobaczysz z bliska Jakieś gramy obraz blokowiska Warszawskiego księstwa to stołeczne miasto W drodze do zwycięstwa by ominąć to bagno Co wciąga wszystko na dno Prowadzi do ruiny, my robimy dzieło bezcenne To nie gówno materialne, którym zapchasz japę Jak ten wygłodniały kapusty Pusty jak wypchane biusty, tanie pizdy To działania nie dla floty lecz zamiłowania Do pisania niecałymi dniami Chodzą po bani myśli z rymami Nic na tacy tylko dzięki pracy Są efekty to siła wiary W nasze projekty i życia filary [Verse 4: Michrus] W tej walce nie ma podium w prawilnej ekipie Tym się szczycę, że nasz rap nie zapierdala zgrzytem Nie jak sterowany z góry lukierowych bandach Kiedy myślą o pieniądzach myślą o koncertach Wykręci jakiś refren wpadający w ucho Zakochałeś się w playbacku przyznaj się ty kurwo Następny przykład to organizatorzy Chujowe kluby w nich zjebani sponsorzy Każdy chce zarobić na zajawkach młodych Popatrz ile na bazarach jest pirackich kopii Robimy dalej rap nie patrząc w statystykę Nie po to robię rap by chwalić się wynikiem Wielu producentów sprzedało już swą dupę Robią gówno dla frajerów, bo postawią im żubrówę Swe ambicje zostawili z popitą na klatówie Niech trzyma się ten syf najdalej najdłużej [Chorus: Rest] (x2)
Tłumaczenie
Brak

Najnowsze teksty piosenek

Sprawdź teksty piosenek i albumy dodane w ciągu ostatnich 7 dni