Bonus RPK - Sportowa Warszawa - Tekst piosenki, lyrics - teksciki.pl

Sportowa Warszawa

Bonus RPK

Dobry Człowiek

05.06.0201

85

Polski Rap

Tekst piosenki
[Verse 1: Bonus RPK] Trening czyni mistrza, podnieś moc ze zgliszcza Strach wyniszcza, jak żywioł w kataklizmach Tylko spokój ducha człowieka oczyszcza To nie twarde i nie wóda, to energia czysta Wycisk na treningach, wycisk na sparingach Tak charyzma śmiga do góry jak winda i się nie zatrzyma Sportowa rutyna, która cieszy ponad wszystko Nie ważne czy salka czy boisko Siódme poty blisko, odliczam godziny Pięć razy w tygodniu sprawdzian siły Szybkości, techniki, ofensywy i uniki Jeśli wkładasz w to sto procent wtedy osiągasz wyniki Niepozorny wygląd w duszy wiking Sportowa Warszawa stąd pozdrawiam wszystkie Kliki Ludzi, którym weszły w krew te nawyki Sportowe zajawki zdrowe, nie narkotyki alkoholowe wnyki Kilku dobowe, ja wybrałem inną drogę choć popłynąć lubię Ale się hamuję trenuj to samo odczujesz Lepiej się poczujesz będziesz miał więcej siły Dużo pewności siebie mięśnie twarde jak bryły [Verse 2: Łapa TWM] Ziomek wjeżdżaj na treningi wiedz że morda nie szklanka Siła, szybkość, sparingi to hardcor a nie sielanka Zaciśnięte już pięści tutaj nikt Cię nie pieści TWM leci numer Ty posłuchaj tej treści Nigdy nie stawaj w miejscu przecież jedno masz życie Słowa mocne jak ciosy masz wyryte na bicie W gotowości bądź zawsze, zawsze bądź na oriencie Trening wyrobi mistrza jeśli coś robić będziesz Jeden śmiga na desce ten drugi mury maluje A trzeci nagrywa rapy i skille mocno trenuje Każdy robi co czuje, każdy robi co kocha Nigdy nie jest za późno aby się w sporcie spróbować RSC, nokauty ciężkie walki wygrane Krople potu wyniki nowe cele obrane A Ciebie porwał melanż, pochłonięty na amen Lepiej obudź się szybciutko lub zapierdol głową w ścianę Bo nie warto [Verse 3: Saful] Tak żyć od najebki do najebki I liczyć na hajs za drobne przekręty Nie bądź wymięty jak pod sklepem menty Poczuj zajawkę i odstaw procenty Twardo sportowa Warszawa zaciska pięści Tu liczy się charakter, liczą się chęci Ile potu na treningu poświęcisz Tyle stali pójdzie do Twoich mięśni Każdego z nas jakiś sport kręci Saful Dix37 - boks od zawsze we krwi Nie spuszczaj oka z mojej długiej ręki Bo będzie chciała Ci się dobrać do szczęki Na łapach bandaże i 12 everlasta Wcześniej na rozgrzewkę stalowa skakanka Tak od poranka bez opierdalanka Lepiej trenować niż zaglądać do dzbanka [Verse 4: Lewy] Zobacz jak stolica chowa pokolenia nowe Sportowców, nie kurwy chujowe Co zaśmiecają głowę, opiszę słowem jak to robię Piłeczka lobem, i zaczynamy trening się nie zmieni Podejście w tej materii, ktoś to doceni A inny to zbezcześci, trzeba jebać leszczy Czas wreszcie ich ośmieszyć, nie da się tu przeżyć Jak będziesz gówno szerzyć, szajs, kit jak i zwątpienie Samoocenie podaj własne umiejętności Rozprostuj kości, jak robią ludzie prości Bez głupiej naiwności, to nie czas jest na słabości Trza rozpocząć pościg, całej tej bandy gości Co Ci spierdolili nie byli zamuleni W tym czasie coś ćwiczyli wypruwali sobie żyły By ich marzenia się spełniły, a Ty oglądasz tyły Teraz trzeba to skończyć, musisz w mig dołączyć [Verse 5: Narczyk] 7 rano wstaje biorę prysznic jem śniadanie Buziakami żegnam moje piękne panie Wbijam się do fury i odpalam nagranie BGU dobry człowiek z dobrym przesłaniem Tak podróżuje sobie przez miasto kochane Podjeżdżam pod siłkę ziomek czeka już na mnie Szybko się przebieram i zaczynam rozgrzewkę Nie przyjechałem tu na głupią pogawędkę Jak mówi przysłowie "zdrowy duch w zdrowym ciele" Bez opierdalania robimy to dla siebie Robimy ostry trening aby lepiej czuć się Aby każdy frajer miał obitą mocniej mordę Pozdrawiam cała hordę, po południu wszyscy Widzimy się na boksie, a wieczorem jeszcze Skoczę na basen Warszawa sportowa Miejski Sort tymczasem... [Verse 6: Karat] Mówią wiele o mieście w którym mieszkam Na które patrzyłem oczami dziecka A dzisiaj mężczyzny w mieście które ma swoje blizny I swoje krzywdy Którego nie pozwolę obrażać nigdy Mówią o mojej Stolicy Że tu sami alkoholicy Ze melanże i balety grube, że tylko to się liczy Ale to nie prawda uwierz, tu sportu fanatycy Na dworzu czy w sportowym klubie Amatorka czy wyczyn wielu coś tam ćwiczy Nie jeden, zapierdala ostro Na treningu non-stop, zawsze w sercu Z Warszawą i Polską, jak Polska Walcząca Tak samo w ringu, czy też na treningu do końca Nigdy się nie poddawać - żelazna zasada Którą wyznaję sportowa Warszawa Dla tych ludzi brawa, szacunek ogromny Karat pozdrawia, sportowe mordy [Verse 7: Kokot] Wielka piona dla tych którzy chcą od życia więcej Niż ślęczeć pod sklepem przytulając browar w ręce Nie chce tępo patrzeć jak kolejna szanse Przeciekają mi przez palce jak zjadają je melanże Zamień je na sport, a dostaniesz wiatru w żagle Twarde cało i psychika wolna od nałogów To Twoje antidotum tarcza na ataki wrogów Za zdrowie dzięki Bogu i do przodu krok po kroku Szlifowana forma, na treningach litry potu Zrozum to zaprocentuje i uzdrowi Twoją duszę Da Ci siłę do działania, którą tracisz pijąc wódę Rap się sam nie nagra, metro się nie pomaluje Zostawiłem te melanże i szczerze nie żałuje Maszeruję na przód i się życia nie obawiam Sport to zajebista faza, dlatego go uprawiam W sekcji kick-boxingu u Jurasa [Verse 8: Arturo] Tam gdzie w klubie ścianę zdobi ukochany herb Przelewałem pot i krew co dzień, złości gniew Tylko jedno miałem w głowie, za dzieciaka jeden cel Zdobyć wielkie mistrzostwo, spełnić kiedyś ten sen Niestety niespełnione marzenia bolą po dziś dzień Ale ambicji nie mniej, nadal dla samego siebie Zapierdalam, jeżeli masz talent, to się staraj Posiadać atuty w nogach, pięściach dobra sprawa Gdy zostanie zakłócona Twoja racja, to ich użyj Zostaw przeciwnika zalanego w krwi kałuży Sportowa Warszawa kurwom dobrze nie wróży Bronimy imienia u siebie jak i w podróży Jesteś ze Stolicy, bądź chłopaku z tego dumny, bo masz powód Broń szacunku i honoru, aż do grobu Tylko ciężkie litry potu zrobią z Ciebie zawodnika Dynamiczna technika w niej jest wielka siła Trzymaj rywala na dystans, swoim stylem go zaszachuj Warszawa musi panować, na walki lecieć bez strachu Walczyć i trenować, jeszcze więcej brachu Każdego naszego wroga posłać z czasem do piachu [Verse 9: Bliźniak] To sportowa Warszawa, prawilna postawa Moc wojownika, ulicznego zawodnika Gdzie kształtuje swój charakter, na każdym kroku Ma złą sytuację, jest u Twego boku I wspiera Cie serdecznie, wiem czasem Bywa niebezpiecznie, agresje po pijaku Czy to jest konieczne? Wiem też jesteśmy Tak postrzegani, że banda łysoli Że naćpani i niewychowani Ale nie jest zupełnie tak do końca Na treningach są wylewane poty Sportowy tryb życia, to dopiero loty To nie takie proste, jak się o tym gada Wiele wyrzeczeń, nie każdy się do tego nada Hart ducha na ringu, jak i w życiu codziennym Bitwa bez przerwy, puszczają nerwy Ale stan jest bez zmienny, opanowanie Zorientowanym być, takie jest moje zadanie Chodź, przyjdź, może spróbujesz Walka z własnym ciałem, dopiero to poczujesz [Verse 10: Marcinek 3Z] Mam w sobie siłę, póki serce bije w piersi Życie pieprzona wojna, przetrwają najsilniejsi Idę drogą rozwoju, co dzień odrabiam lekcje Na wojnie nie ma nagrody za drugie miejsce Nie mówię jebać w melanż, to widać w oczach Będziesz za dużo jebał to się w końcu zakochasz To nie burza, nie zaraza, choć najwyższej wagi sprawa Nie bitwa, nie obława, nasza plaga leży w dragach Lepsze zdrowie, kondycja i dobre wyniki Jak lekarz kliniki, leczą chore psychiki Zrób coś zamiast gadać, to dobrej formy wymóg Nie odkładaj na jutro, przejdźmy od słów do czynów Ja ciągle robię postęp, gdy większość tylko pieprzy Nie piję 4 lata, zająłem się czymś lepszym Nie chodź z głową w chmurach bo cios nadleci z ziemi Nie ma odpornych na nie, są tylko źle trafieni [Verse 11: Rest] Dobrze wiem co by było ze mną, gdyby nie to Gdyby nie sport, muzyka i nie hip-hop, co Wciągnął by melanż i sprowadził na dno Na szczęście Bóg był ze mną i powiedział w końcu "stop" Dobrze wiem jak tu jest i nie musisz mi tu mówić Balet, rozróby, za damski chuj awantury Tam byłem, przeżyłem co moje, nie to że dumny Tysiące wspomnień nie zapomnę, wezmę do trumny Tymczasem idę na trening,wciąż bez zamuły Spotykam dobrych ludzi, którym sport się nie nudzi Nie boją wysiłku, nie boją kontuzji Nie ważne czy siłownia, boks, ważne byś się ruszył Trenuj sam dla siebie i dla swojej duszy Pierdol to co mówią inni, większość to lamusy Dbaj o swoje zdrowie, byś sam sobą się nie dusił Poczujesz smak życia, to nie kac, to nie zrzuty Umysł czysty, bystry, bo niczym nie zatruty Trening za treningiem leci choć Cię diabeł kusi A Ty dalej bez melanżu, weekend sam już nie wiesz który Zachęcam do tego wszystkich trenujących Elo!
Tłumaczenie
Brak

Najnowsze teksty piosenek

Sprawdź teksty piosenek i albumy dodane w ciągu ostatnich 7 dni